poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Początek apokalipsy...

Dzisiaj będzie trochę więcej tekstu niż zdjęć, z tej prostej przyczyny, że mało które nadaje się do publikacji... albo zginęły (przez przypadek, czy też celowo - nieważne). Zatem jak nietrudno się domyślić, opiszę trochę swoje początki związane z fotografią!

Na początku było słowo... A może potok słów, głównie niecenzuralnych. Mówią, że sukces to kwestia szczęścia, niestety nie mogę się z tym zgodzić. Sukces (chociaż częściowy) to mieszanka szczęścia, wewnętrznej zajebistości, intelektu, umiejętności zachowania jak należy w odpowiedniej sytuacji by niczego nie spieprzyć i bycia w odpowiednim miejscu i czasie, by spotkać ludzi, którzy Ci pomogą, zainspirują lub wkurzą tzn. zmotywują do pracy lub jak kto woli, do udowodnienia komuś, że jednak jak coś sobie założysz, to to osiągniesz.

Wyżej wymieniony potok słów był moją reakcją na to, co miałem okazję usłyszeć na jednej z lekcji języka polskiego w trzeciej klasie gimnazjum. Nowo przybyły do naszej klasy uczeń wygłaszał swój referat dotyczący tego, jak spędził swoje wakacje. Z początku niechętnie chciał go przeczytać, ale nie miał wyjścia. Tzn miał, mógł dostać 1, ale muszę przyznać, że to by było niefair. Zawartość była co najmniej zaskakująca. 21. czerwca Marcin był na koncercie Genesis w Chorzowie, a jakoś potem zorganizował sesję zdjęciową Ferrari F430 Piotra Misztala. Było tam zdecydowanie więcej treści, ale szczerze powiedziawszy po tych dwóch elementach byłem wystarczająco przekonany, że muszę z nim porozmawiać. Prawdę mówiąc nigdy nikt nie wywarł na mnie takiego wrażenia...

Nie pamiętam jak zleciało mi to pół roku od chwili, gdy się poznaliśmy do pierwszego wspólnego wypadu na zdjęcia, który miał miejsce w styczniu. Ale nie było to ważne, w międzyczasie ściągneliśmy kilka innych osób z klasy i gdy zrobiło się cieplej ruszaliśmy na polowania egzotycznych samochodów w najróżniejszym składzie. Czasem jechaliśmy do lasu łagiewnickiego by się rozerwać, ale głównie centrum Łodzi i rozglądanie się za autami godnymi sfotografowania.

Ciekawa historia spotkała nas podczas powrotu z jednej z tego typu wypraw. Stojąc na światłach zauważyliśmy Astona Martina DB9 wyłaniającego się zza zakrętu. Ku naszemu zadowoleniu chwilę później się zatrzymał. Później obok pojawiła się niebieska Mazda RX-8. Ten niecodzienny widok spowodował nagromadzenie się różnego rodzaju ludzi wokół tych samochodów. Jak nietrudno się domyślić, nie wszyscy wiedzieli cóż to jest. A raczej nikt poza nami tego nie wiedział… Kilka przykładów:

1. Idzie dziadek z wnuczkiem i widzi wyżej wymienione auta. Podchodzi do Mazdy RX-8 i zaczyna robić jej zdjęcia (w końcu była w oczojebnym niebieskim, a nie stonowanym czarnym jak Aston) i wnuczek po chwili do niego „A temu nie robisz? (wskazując na Astona)” dziadek na to: „Eee… nie”.
2. Jeden facet szedł z żoną, jak przykleił się do Astona to nawet szarpanina i kłótnie w samym centrum Łodzi nie pomogły.
3. Grupka młodych ludzi idąc Piotrkowską spostrzegła wyżej wymienione auta, któryś nagle woła „Ej patrzcie, Lambordżini, zróbmy sobie zdjęcia na naszą klasę”.
4. I tekst, który urzekł mnie najbardziej. Robimy sobie spokojnie zdjęcia, ledwo trzymamy się na nogach po usłyszanych tekstach, którymi się wymienialiśmy między sobą. Nagle mija nas grupka skejtów i jeden z nich pyta się nas: „Nie łatwiej go zajebać?”




W kwietniu 2008 odbyło się pierwsze Car Show w Manufakturze. Byłem bardzo zadowolony z tego, że taka impreza miała miejsce w naszym cudownym mieście, jednak mało brakowało a zaliczyłbym katastrofalną wpadkę... Dzień przed zakończeniem imprezy dowiedziałem się, że głęboko w środku kompleksu stoi sobie radośnie Lamborghini Gallardo - na tamte czasy dość rzadka zdobycz, no dobra, w Łodzi zobaczenie takiego auta było dość trudne. To chyba oczywiste, że wszelkie inne plany zostały porzucone i obejrzenie go stało się priorytetem.

Pod koniec września 2008 na terenie Gazety Wyborczej odbywały się targi samochodowe. Pojechaliśmy tam bardziej z ciekawości, nie spodziewaliśmy się czegoś nadzwyczajnego i… pomyliliśmy się. Jedno ze stanowisk zajmowała firma Auto Sim, która zajmowała się sprzedażą ekskluzywnych samochodów. Zobaczenie Bentleya Continentala GT w innych warunkach w Łodzi nie było takie łatwe, stąd z trzech dni targów byłem na dwóch. Ostatniego dnia udało nam się poprosić o otworzenie Bentleya. Okazało się, że było to jednak jakieś osiągnięcie, bo dwóm chłopakom, którzy przyszli po nas przedstawiciel firmy kazał się walić. No dobra, nie powiedział im wprost żeby spadali, tylko dał negatywną odpowiedź. Kolejną pozytywnie nastrajającą informacją było to, że Auto Sim miał w planach utworzyć punkt sprzedaży w Łodzi.

Mniej więcej w tym okresie stwierdziłem, że mógłbym zająć się fotografią trochę bardziej na poważnie. Wkurzało mnie to, że Marcin ma lustrzankę a ja się bawię kompaktem, bo nawet nie mam realnej szansy żeby z nim konkurować. A miałem przeczucie, że mógłbym… zwłaszcza, że w październiku miałem okazję pobawić się Nikonem D60. Z efektów pracy z tym aparatem byłem stosunkowo zadowolony. No dobra, jarałem się jak głupi...


Dokładnie nie pamiętam kiedy, ale podczas jednego z wypadów w oko wpadła mi czerwona Alfa Romeo GT. Bez zbytniego zwracania uwagę na towarzystwo zatrzymałem się i zacząłem robić zdjęcia. Wkrótce towarzyszący mi Łukasz (nie mając zbytnio innego wyjścia) dołączył do mnie. Traf losu chciał, że chwilę później właściciel wyszedł z pizzerii obok. Co ciekawe, też nazywa się Marcin i podobnie jak w przypadku pierwszego Marcina, szybko się zakolegowaliśmy i... oboje mieli dość znaczący wpływ na to, ile do dzisiaj udało mi się osiągnąć.


Ale zanim do czegokolwiek doszedłem, musiałem wywalczyć sobie jakiś sensowniejszy sprzęt. Cyfrówka (która i tak nie była moja) zaczęła mnie ograniczać, Marcin miał lustrzankę, Łukasz miał lustrzankę (mimo, że ja czasami musiałem mu pomóc w jej ogarnięciu...) więc szansa rywalizacji z nimi była, hmm... wiem, nie było jej. Z początku myślałem, że nie uda mi się namówić taty bym dostał tak drogi prezent… Jednak starałem się o tym zbyt dużo nie myśleć, lecz to nie było łatwe. Tego samego dnia, gdy mieliśmy jechać do Turku, na koncert Raya Wilsona & Stiltskin. Dzwoni do mnie Marcin i komunikuje, że dostał właśnie Nikona D90 z 18-105 VR. Tak, cieszyłem się dopóki to z nim rozmawiałem. Potem dopadła mnie masakryczna zazdrość. Potem zadzwonił do mnie mój tata i spytał się jak przygotowania do koncertu (Jak usłyszał, że Ray gra w Turku, to nie chciał mi uwierzyć i myślał, że to jakiś przekręt. Ale sam tam dzwoniłem i rezerwowałem bilety, więc nie było mowy o żadnym oszustwie). Odpowiedziałem, że wszystko OK i nie zapomniałem dodać z głębokim wyrzutem, że mój kolega właśnie zamienił jedną lustrzankę na drugą. Mój tata był na to przygotowany, bo oznajmił mi, że od dziś czeka na mnie Nikon D80. Byłem w szoku. Nie miałem jednak zbyt dużo czasu na kontemplacje, trzeba się zbierać na koncert. Żeby dostarczyć się do Marcina miałem do przejechania jeden przystanek tramwajowy. Pasował mi każdy z czterech tramwajów, który tamtędy jechał. Oczywiście żaden nie przyjechał i ten jeden przystanek musiałem pokonać biegiem…Jedyna osoba, która zawsze była punktualnie i zawsze się darła na wszystkich spóźniających była tym razem jako jedyna po czasie... Taak!

Zgodnie z obietnicą aparat dostałem jako prezent świąteczny. Okazało się, że to tata nie mógł się bardziej doczekać tego momentu niż ja i gdy tylko pojawiłem się u niego podpytywał czy nie chce zobaczyć swojego prezentu. Za każdym razem odpowiadałem mu, że skoro wytrzymałem tych kilka miesięcy to teraz te kilka dni mnie nie zbawią. Ostatecznie uległem i obejrzałem swoją zabawkę przed gwiazdką. I tak rozpoczęła się moja przygoda z fotografią tak trochę bardziej na serio… Nim się obejrzałem w planach była już pierwsza sesja... Potem jakoś wszystko poszło szybciej, ale o tym później! 


PS. Gratuluję wszystkim tym, którym udało się dotrzeć do samego końca! :)

6 komentarzy:

  1. Fajnie że założyłeś takiego bloga. Też od jakiegoś czasu odczuwałem potrzebę przelania swoich myśli na bloga, i również ruszyłem ze swoim blogiem :) Zaczynam obserwować, i liczę na fajne i ciekawe posty!

    PS. Jeśli mnie nie kojarzysz, to z tej strony Bartli(może mnie pamiętasz choćby z exoticcars) :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki ;) fajnie, że się odezwałeś. Oczywiście, że Cie kojarzę, choćby za sprawą Twojej 156 SW GTA :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia:) Masz talent. Z niecierpliwością czekam na inne:) Fotografujesz coś innego oprócz samochodów?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdarza mi się, choć najczęściej są samochody... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak od czegoś trzeba zacząć

    OdpowiedzUsuń