czwartek, 21 kwietnia 2011

New Dawn Fades

Byłem pierwszą (i chyba jedyną) osobą, która uznała sprzedaż czerwonej GT za nie do końca słuszną decyzję. Uwielbiałem ten samochód i nie mogłem do końca zrozumieć, co Marcin widzi w "czterodrzwiowym coupe" Mercedesa, modelu CLS. Z czasem jednak doznałem olśnienia...



Po pierwsze, pięciolitrowe V8 generujące 306 koni mechanicznych, nie tylko sprawnie jeździ (0-100 w 6.1 sekundy), ale też fenomenalnie brzmi. Zestawienie kolorystyczne nadwozia z wnętrzem jest po prostu genialne, w tej konfiguracji samochód sprawia piorunujące wrażenie. Po drugie, lista wyposażenia opcjonalnego jest tak długa, że auto kosztowało prawie 500 tysięcy złotych. Nie brakuje tu niczego, zaczynając od elektrycznych szyb, centralnego zamka, różnorakich elektronicznych systemów, szyberdachu, elektrycznie regulowanych fotelach z masażem, czujnikami parkowania, nawigacją satelitarną i kończąc na milionach innych mniej, lub bardziej przydatnych rzeczy... Seryjne audio wyleciało w trybie natychmiastowym, Harman Kordon powinien się wstydzić za to, co wkłada do CLSów i to jeszcze bierze za to tak astronomiczne kwoty... Nowy sprzęt, to stary sprawdzony system, który został przełożony z GT. Mając to wszystko do dyspozycji, w CLSie można się poczuć zupełnie odizolowanym od świata zewnętrznego. Chyba, że ktoś postanowi zajechać Ci drogę, albo wjechać w kufer. A ubezpieczenie do tanich nie należy... W każdym razie, dopóki nie jest to nasza wina, możemy czerpać ogromną przyjemność z jazdy. O ile nas na nią stać... Ogólnie rzecz ujmując, koszty utrzymania tak ekskluzywnej limuzyny nie są niskie... i nie mówię tu tylko o benzynie (która teraz jest zdecydowanie droższa, niż te 2 lata temu).






Ale załóżmy, że masz za dużo pieniędzy i nie wiesz co z nimi zrobić. Chciałbyś sobie kupić jakąś fajną limuzynę, ale 306 koni to za mało. Co wtedy? Pozostają dwie opcje. 5,4 V8 dysponujące 476 KM i 700 Nm i 6,2 V8 o mocy 514 KM i 630 Nm. Weźmy "słabszą" z wersji, CLSa 55 AMG.





Długo musiałem czekać, żeby w końcu mieć okazję obejrzeć z bliska 55-tkę, ale myślę, że było warto poczekać te 6 miesięcy... W czerni CLS trochę mniej rzuca się w oczy, ma się wrażenie, że jest bardziej niepozorny, niż jego "słabszy" brat. Jednakże znawcy rozpoznają po charakterystycznym body, hamulcach z logo AMG i poczwórnym wydechem, co kryje się pod maską... Bynajmniej nie diesel ;)


CLS był innowacyjnym samochodem, pierwszym "czterodrzwiowym coupe" jakie powstało. Bez wątpienia odniósł on sukces, dlatego jego śladami poszło Porsche (Panamera), Aston Martin (Rapide) i Audi (A7). W sumie to świetnie się spisał jako zastępca dla Alfy GT, muszę to przyznać. Po pewnym czasie, naprawdę mi się spodobał.

2 komentarze: