niedziela, 14 października 2012

Against All Odds

Ostatnio bardzo polubiłem jesień. Zwłaszcza dzięki tym dniom, kiedy słońce przebijało się przez żółte liście. Ten widok bardzo poprawiał mi humor. Jednak najlepsze miało dopiero nadejść. Pewnego pięknego dnia dojrzałem na forum Alfy Romeo nowego użytkownika z województwa łódzkiego. Zaintrygowała mnie rubryka 'samochód'. Nie myśląc długo spytałem, czy nie byłby zainteresowany jakąś sesją zdjęciową w jesiennym stylu. Wszystkie ustalenia szły sprawniej niż myślałem, gdy udało się dogadać termin byłem niemalże dumny, ale doszedłem do wniosku, że postaram się nie wypaplać wszystkim, co będę mieć na zdjęcia. Nie powiem, było to trudne... Głównym powodem było to, że jesień ma to do siebie, że piękną pogodę bardzo szybko przełamuje mało atrakcyjny, silny deszcz. Z początku wszelkie prognozy ostrzegały przed opadami właśnie wtedy, gdy miało dojść do naszego spotkania. Ale nie załamywałem się, wspólnie ustaliliśmy, że punkt 12.00 zadzwonię i wtedy podejmiemy ostateczną decyzję. 

Obudziłem się koło szóstej rano. Wtedy właśnie okazało się, że jestem ledwo żywy i nie nadaję się do zdjęć. Żołądek starał się przez długi okres czasu sugerować mi, że dzisiaj nigdzie nie pojadę. Z początku nie byłem tym wcale przejęty, zwłaszcza, że pogoda sugerowała mi dokładnie to samo. Jednak z czasem robiło się coraz ładniej, aż koło południa było wręcz genialnie. Siła woli okazała się wygrać z całym organizmem i po telefonie byłem już na 100% pewny, że jadę i nie ma innej opcji. Na szczęście przekonałem do tego swój żołądek, który przestał marudzić i mnie wyzywać. Za bardzo mi na tym zależało, żeby po prostu się poddać.

Na miejscu pojawiłem się z 15 minut przed czasem, ale nie musiałem długo czekać. W zasadzie od tego momentu wszystko szło już zgodnie z planem bez większych przeszkód. Na początek wybrałem bardzo ambitne miejsce, przez to dość długo tam zabalowaliśmy. Rezultaty możecie podziwiać poniżej. Pierwsze dwa zdjęcia zostały obrobione przez mojego dobrego znajomego - Marcina. Jeszcze raz wielkie dzięki. Bardzo podoba mi się klimat tych zdjęć, stąd przy trzecim próbowałem osiągnąć podobny efekt. 




Drugie miejsce wydawało mi się mniej wymagające. Poszło zdecydowanie szybciej i bez większego bólu. Poza kilkoma osobami, które z jakiś bliżej nie znanych powodów przejeżdżały tą drogą i musieliśmy (nie raz, nie dwa) przerywać zdjęcia.




Ze względu na światło postanowiłem tutaj zrobić zdjęcia wnętrza. Muszę powiedzieć, że nie ma żadnego porównania jeśli chodzi o dostępność cabrio a coupe. Stąd też dłuższą chwilę zajęło mi 'kontemplowanie' nad środkiem tej uroczej Alfy. Co prawda, wymaga wiele pracy, ale wiem, że któregoś pięknego dnia będzie wykończone nową, skórzaną tapicerką i to średnio pasujące radio zostanie zastąpione egzemplarzem z  epoki lat '80. W planach są też drewniane wstawki. Z pewnością dodadzą szyku Spiderowi.







W środku siedzi się nisko. Dla mnie to ogromny plus... dopóki moje kolano nie zaczęło się skarżyć. Wtedy wsiadanie okazało się akrobatycznym wyczynem. Ale i tak na samą myśl o ponownym zajęciu prawego fotela miałem banana na całej twarzy. Tak samo podczas jazdy. Przez pewien czas odnosiłem wrażenie, że wszelcy gapiący się ludzie patrzą się na moją idiotyczną minę, a nie na sam (trzeba to otwarcie przyznać) rzadki samochód. Ale może nie było tak źle i oni po prostu nam zazdrościli. Trzymajmy się tej wersji :)



Czas na ostatnie miejsce. Szkoda było wysiadać (niestety), ale umówiliśmy się przecież na zdjęcia, a nie na bezcelowe jeżdżenie po okolicy. Choć muszę przyznać, że każda wydana złotówka na paliwo do tego konkretnego samochodu jakoś mniej by mnie bolała... Pomógłbym mojej wyobraźni w rozwoju, gdy szukałbym kolejnych dobrych wymówek by się przejechać. Powiedzmy sobie szczerze, dwulitrowy silnik i napęd na tył to jest rozwiązanie optymalne do tego samochodu. To jest prawdziwa Alfa. Te nowe może i wyglądają lepiej niż konkurencja, ale nie mają duszy. Podobnie jak większość dzisiaj wytwarzanych samochodów.





Nim się obejrzałem, minęły już prawie 4 godziny odkąd miałem przyjemność przebywać z tą nietuzinkową Włoszką. Nie sądziłem, że Alfa Romeo Spider zrobi na mnie tak duże wrażenie podczas bliższego kontaktu. Co prawda nie miałem okazji się nią przejechać ale i tak wywarła na mnie dość duże wrażenie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy i wtedy może ten fakt się zmieni. Tymczasem pozostaje mi podziękować Grześkowi za mile spędzony czas. Do zobaczenia wkrótce!

niedziela, 23 września 2012

Dotąd doszliśmy

W ostatni dzień lata zajrzałem do Manufaktury na zlot Fiatów 126p. Minęło już 12 lat odkąd z taśmy produkcyjnej zjechał ostatni egzemplarz Malucha. Impreza spotkała się z dość dużym zainteresowaniem, zwłaszcza wtedy, kiedy postanowiłem się tam zjawić i zrobić kilka zdjęć. Z tego co się dowiedziałem, gdybym zjawił się wcześniej to warunki byłyby idealne, a tak to pozostało mi cierpliwie czekać na czyste kadry. Tym razem brakło mi ochoty na stanie 15 minut w jednym miejscu, zwłaszcza, że byłem umówiony ze Skowronem. Ten jak zwykle spóźnił się pół godziny, co nie jest niczym nowym i co oczywiście miałem na uwadze, stąd zdążyłem się rozejrzeć i coś tam zdziałać. Szczerze mówiąc tyle mi wystarczyło. Jak dostałem telefon, że Skowron jest już na miejscu to udałem się na spotkanie.









Umówiliśmy się przed Urzędem Miasta, gdzie stał Bentley Continental GT Cabrio. Trochę brudny, ale stał w całkiem przyzwoitym miejscu i co najważniejsze, praktycznie nikt się przy nim nie kręcił. To był doskonały pretekst, żeby zrobić mu kilka zdjęć. 



W pewnym momencie dojrzałem pięknego Austina FX4, potocznie mówiąc brytyjską taksówkę. Bez chwili wahania zmieniłem obiekt fotografowania. Właściciel okazał się być bardzo miłym facetem, stąd spytałem, czy ma trochę wolnego czasu. Niedaleko jest bardzo ładne, odludnione miejsce, gdzie moglibyśmy w spokoju zrobić Austinowi małą sesję zdjęciową. Chwilę później byliśmy już na miejscu. 


Model FX-4 był produkowany w latach 1958-1997. Wersja z kierownicą po lewej stronie jest rarytasem, niewielka liczba egzemplarzy trafiła na rynek niemiecki oraz do skandynawii. Pytanie tylko po co szukać egzemplarza z kierownicą po lewej stronie, skoro zdecydowanie więcej jest ich z kierownicą po stronie 'niewłaściwej'? To dość proste. Jeśli ktoś chce zarejestrować taki pojazd to albo musi on być wpisany do rejestru zabytków lub... być zarejestrowanym w Wielkiej Brytanii. Co ciekawe, Polska jest jednym z niewielu krajów, który robi z tego wielki problem. Ma to swoje plusy i minusy... ale w tym wypadku to sukces, że właściciel spytał o rejestrację, zanim zaczął prace nad przywróceniem modelu RHD do perfekcyjnego stanu. W każdym razie, w ten oto sposób trafił w jego ręce ten samochód. Żeby było śmieszniej... został sprowadzony z Wielkiej Brytanii.











We wnętrzu dominuje jasna skóra i drewno. Z tyłu podróżuje się z klasą. Zwłaszcza jeśli w zasięgu ręki masz idealnie schłodzonego szampana, a na monitorze lcd ogądasz ulubione filmy, ewentualnie słuchasz muzyki z tamtej epoki. Nawet osoby, które nie żyły w tamtych czasach poczułyby ten wyjątkowy klimat. Na ulicy auto wzbudza zainteresowanie przypadkowych osób. A to uśmiechy, przyjazne spojrzenia, ale i też śmiech dresów wystających z Golfów. Ale jak wiadomo, z debilami nie ma co dyskutować. Trudno z resztą prowadzić polemikę z kimś, kto uznaje wyższość dresu nad smokingiem. Z takich ludzi trzeba się po prostu śmiać. 














Na koniec mała reklama. Samochód można wynająć do ślubu, na indywidualną wycieczkę itp. Więcej informacji na stronie: http://blackcab.com.pl/index.html
Ja po krótkiej przejażdżce mogę zdecydowanie polecić tę ofertę. Samochód naprawdę robi wrażenie, a podróżowanie nim z tyłu jest bardzo przyjemne.