sobota, 19 maja 2012

Coast to Coast

Po powrocie do hotelu z koncertu Petera Gabriela chwyciłem za mapę i zacząłem rozpracowywać dojazd do Meilenwerku. Problem polegał na tym, że ten cały Meilenwerk nie znajduje się w Stuttgarcie, tylko w miejscowości obok - Böblingen, jakieś 23 kilometry od naszego hotelu. Po dłuższej chwili miałem już koncepcję jak się tam dostać, więc mogłem w spokoju położyć się spać. A od rana... śniadanie i w drogę! Podczas tej podróży zdecydowałem się zajrzeć do niemieckiego sklepu zoologicznego. Pani pyta się, czy w czymś pomóc. Nie, nie trzeba. W tym momencie poszła sobie na zaplecze jak gdyby nigdy nic. Rozglądam się czy jest coś ciekawego, co mógłbym przywieźć swojemu psiakowi, ale nic nie znalazłem. Dojrzałem natomiast papugi i podszedłem bliżej. Nagle słyszę "hello!". Co jest?! Gadająca papuga! Ale fajnie! Idę po Natalię i mówię: chodź, coś Ci pokażę. Podchodzimy do papugi, a ta nic. Noooo, gadaj! "Hello!". I na mojej twarzy znowu pojawił się wielki banan.

Na miejscu pojawiliśmy się około 9:30. Byłem przekonany, że otwierają o 10 w sobotę, więc radośnie zająłem się samochodami na zewnątrz. Pierwszy nawinął się Wiesmann przed wejściem do Hotelu V8:



Idąc dalej wpadłem na ogromną ilość włoszczyzny. Maserati Spyder, Ferrari 612 i niemiecki akcent: Mercedes C32 AMG Kombi:






Następnie: kolejna Alfa Romeo Giulietta i... jeszcze więcej Maserati!






Zostając w klimacie włoskich samochodów. Tego auta wcześniej nie widziałem. Ferrari F50. Trzeba przyznać, że wygląda zjawiskowo. Jak byłem bardzo mały i chodziłem do podstawówki to miałem taki model w skali 1:43. Pamiętam, że wydarłem się na jedną dziewczynę z klasy, jak o mały włos mi go nie rozdeptała. 


Czas zacząć zwiedzanie Meilenwerku od środka. A tutaj pierwsza niespodzianka: Alfa Romeo 8C Spider. Bardzo fajnie się rozpoczęło... Nie, żeby stała osamotniona... Ferrari 599 po lewo, 458 Spider po prawo. Po kontemplacji nad jednym z moich ulubionych samochodów, czas ruszyć się dalej. Tam jeszcze więcej Ferrari. Nie, żebym jakoś specjalnie z tego powodu narzekał...










Główna hala. Trochę mała... W każdym razie jest na co popatrzeć. Jako, że byłem tu wcześnie rano to nie było zbyt dużego problemu z natłokiem turystów. Z resztą, jak w każdym Meilenwerku, ludzi nigdy nie ma tu zbyt wielu. Głównie ze względu na lokalizację. Pojawiają się tu z reguły sami pasjonaci, którzy mają benzynę we krwi.














Czas na akwaria i górną część budynku. McLaren Mercedes SLR, BMW Z8, Renault Alpine A110 i wiele innych. W tym wspaniała Alfa Romeo Junior Zagato i Ford GT40. Zobaczcie sami:



















Spacerując sobie i oglądając po raz kolejny Alfę 8C nagle usłyszałem ogromny huk. Chwila na przetrawienie informacji w mózgu i wniosek: ktoś chyba przestawia Enzo. Nie pomyliłem się. Co więcej, ten ktoś zabierał je do domu albo na tor. Nie wiem. Przed Meilenwerkiem miałem okazję jeszcze chwilę mu się przyjrzeć, podczas gdy właściciel z synem wspólnie je myli. Trochę niecodzienny widok. Zobaczyć Ferrari Enzo w ruchu i to kierowane przez osobę na wózku...




Na do widzenia pojawił się jeszcze jeden Wiesmann. Korzystając z okazji zajrzałem też do Hotelu V8. Pamiętam, że pierwotnie myślałem o tym, żeby tam zarezerwować pokój na pobyt w Stuttgarcie, ale na całe szczęście cena skutecznie mnie do tego zniechęciła. Stojąc tam zrozumiałem też, że gdybym to tutaj miał bazę wypadową to chyba bym się zastrzelił. Wszędzie zajebiście daleko... Pomijam, że to już nie Stuttgart!


Bardziej spostrzegawczy zauważą, że chyba coś pominąłem. Tak dokładniej jedną halę w Meilenwerku... Nie mylicie się. Problem w tym, że w ogóle o niej zapomniałem. Jakiś czas później oświeciło mnie, że coś chyba za mało tego było. Spojrzałem na mapkę i wszystko było jasne. Cała zabawa polega na tym, że do drugiej hali nie wchodzi się bezpośrednio z pierwszej, tylko wychodzi się na zewnątrz, a tam są kolejne drzwi. No nic, następnym razem będę pamiętać. Z drugiej strony spędzenie kolejnych 2 godzin w Böblingen mogłoby dość mocno skomplikować sobotni grafik, więc może dobrze się stało. Pewnie byłaby większa spina w Muzeum Porsche, o którym już jutro! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz