piątek, 30 września 2016

Forza

Ponad dwa lata przyszło nam czekać na kolejne ogólnopolskie spotkanie miłośników włoskiej motoryzacji Forza Italia. Już na początku maja nieśmiało mówiło się o tym, że tegoroczny zlot się odbędzie, ale na oficjalne potwierdzenie trzeba było czekać do lipca. Później miało miejsce małe before party w Łodzi w ramach Viva l'Italia. W połowie sierpnia zostałem patronem medialnym, a na początku września (w końcu) obroniłem swoją pracę inżynierską. To już dwa dobre powody, dla których wypadało przyjechać do Dworu Many na cały weekend.

Dzień pierwszy. Dotarliśmy koło południa i byliśmy jedną z pierwszych ekip, która przyjechała na miejsce. Przy okazji przenoszenia rzeczy z samochodu do pokoju ktoś nas zagadał, rozmowa zaczęła nabierać tempa i... chwilę później już jechaliśmy na zdjęcia.  


Zestaw na dziś: Alfa Romeo 156 GTA, Lancia Kappa Coupe 2.0T i Abarth 500.

Może wcześniej tego otwarcie tutaj nie pisałem, ale coraz poważniej po głowie chodzi mi kupno Abartha 500. Dlatego też z ogromną przyjemnością przyjrzałem się bliżej czerwonej pięćsetce. Ten konkretny egzemplarz to 180-konne 595 Competizione z 2016 roku. Najfajniejszą rzeczą w tym samochodzie były karbonowe kubełkowe fotele Abarth Corse by Sabelt. Idealnie pasują do charakteru tego auta, jest twardo, głośno i... naprawdę szybko. 








Czas nie miał dla nas litości i trzeba było powoli wracać. Na miejscu czekało już Ferrari 355 Spider, które mijaliśmy w Tarczynie. Manualna skrzynia biegów w takim samochodzie musi dawać niesamowitą frajdę z jazdy, ale z tego co usłyszałem od właściciela, życie z tym samochodem nie jest proste. Pewnie nie tylko ja chciałbym mieć takie problemy :)



Z godziny na godzinę zaczęło przybywać coraz więcej osób. Wieczorna integracja pozwoliła przełamać pierwsze lody nowo poznanym, ale była to też szansa, by poznać wiele osób, które do tej pory znało się wyłącznie z internetowych forów, czy facebooka.

Według mojego aparatu o 7:23 zrobiłem pierwsze zdjęcie w sobotę. Dosyć wcześnie jak na moje standardy, ale warunki były sprzyjające. Zanim pomyślicie, że jestem chory umysłowo to dodam tylko, że nie byłem jedyną osobą, która kręciła się w okolicy.

Zacząłem od dwóch 164-ek, które stały nieco na uboczu. Chciałbym skupić się na tej czerwonej, gdyż jej historia jest bardzo ciekawa. Jest to egzemplarz przedprodukcyjny, zbudowany w 1993 r. Auto otrzymało VIN w grudniu 1996 r., a zarejestrowane zostało w czerwcu 1998 r. Pierwszym właścicielem był inżynier z fabryki Alfy Romeo, a od 2001 r. była własnością doradcy finansowego, który pracował w firmie Swarovski. Numer seryjny silnika: AR64307*000001. A to wszystko udokumentowane w książeczce, która miałem okazję przejrzeć. Obecny (trzeci) właściciel z pewnością nie mógł lepiej trafić. Od siebie dodam tylko tyle, że podświetlenie deski rozdzielczej i konsoli centralnej w nocy w połączeniu z dźwiękiem trzylitrowej V6-tki sprawia, że czujesz się jak w samolocie. Coś niesamowitego!






W godzinach późniejszych dokonała się parkingowa rewolucja i można było podziwiać obok siebie dwie Alfy Romeo: Giulię Super i GT Junior 1300. Obie są dosyć wysoko na liście samochodów, które chciałbym kiedyś mieć. Cytując właściciela białej: uważaj na swoje marzenia, bo niektóre potrafią się spełnić.




Jeszcze nie tak dawno SUV w dieslu i Maserati były pojęciami sprzecznymi.
Co za czasy.









Trochę się tu pozmieniało od października 2015.











Muszę przyznać, że widok z okna to mieliśmy chyba najlepszy z możliwych!

Kolejny dzień, kolejny Abarth 500. Pozdrawiam chłopaków z autoGALERIA.pl



Jeśli myśleliście, że w rajdzie turystycznym nie biorą udziału żadne fajne samochody to mocno się przeliczyliście. Włoskie samochody są wszędzie, włoskie klasyki zwłaszcza, a i czasem trafi się jakiś 'włoski' El Camino.

Pierwszy raz na rajdzie turystycznym, do tego chwilę ich przetrzymałem
na starcie i drugie miejsce. Brawo dla Sebastiana i Anety
(i Grzegorza siedzącego z tyłu) w 147 GTA. Wygląda znajomo, nie?




Mam wrażenie, że byłem największym kibicem Giulii Quadrifoglio na tegorocznej Forzy i moje małe marzenie się spełniło. Nieco ponad miesiąc po bliższym zapoznaniu się w Giulią, przyszedł czas na jej najmocniejszą wersję. Tym razem nie było jednak żadnej jazdy testowej, ale biorąc pod uwagę fakt, że na przejechanie się samochodem z silnikiem diesla trzeba było czekać około 2 godzin, to w przypadku Quadrifoglio kolejka mogłaby przypominać te z PRL-u. Jedno jest pewne, biały nie jest najlepszym kolorem dla Giulii, ale mimo tego szybko przyciągnęła tłumy oglądających. Zrobienie jej zdjęcia nie było wcale takie łatwe, jakby mogło się to wydawać.






Konkurs elegancji otworzyła... Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio. Niestety jej udział w zlocie zakończył się w momencie wjechania następnego samochodu. Szkoda, ale lepiej tak, niż wcale. Miło było w końcu ją zobaczyć, mam nadzieję, że to nie było nasze ostatnie spotkanie.



Każdy z uczestników konkursu musiał przedstawić swój pojazd. Z tych opowieści w połączeniu ze zdjęciami mogłaby powstać całkiem ciekawa książka.















Do właściciela: chyba nigdy nie widziałem tak dobrze utrzymanej 146-tki.
Moje gratulacje!



Po zakończeniu konkursu elegancji nastąpiła krótka przerwa, po której nadszedł czas na rozdanie nagród. W międzyczasie część osób zaczęła opuszczać Dwór Many. Powoli zbliżał się też czas uroczystej kolacji, która była zaplanowana na 20:00. 



Ostatni dzień był zdecydowanie najspokojniejszy, co nie oznacza, że było nudno. W planach miałem tylko dwie pozycje: śniadanie i zdjęcia białej Alfy Romeo GT Junior. To chyba przez to drugie mój organizm zadowolił się 3 godzinami snu w nocy z soboty na niedzielę. Lepszego zakończenia tego zlotu nie jestem w stanie sobie wyobrazić.








To był świetny weekend w świetnym miejscu ze świetnymi ludźmi. Szkoda tylko, że te trzy dni jakoś podejrzanie szybko zleciały. Bardziej jakby to był sen, niż coś, co faktycznie miało miejsce. Gdybym nie miał zdjęć, to mógłbym nie uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się naprawdę.

Chciałem podziękować organizatorom, bo wykonali kawał świetnej roboty. Zapewne jeszcze przez długi czas będą słyszeć komentarze w podobnym tonie. Od siebie dodam tylko jedno: proszę was, nie każcie nam czekać na kolejną Forze następne dwa lata!

Podziękowania należą się również wszystkim, których miałem okazję spotkać, poznać, czy zamienić kilka zdań podczas tego weekendu. Na koniec słowo wyjaśnienia. W planach mieliśmy wystawę moich zdjęć, ale przed nadmiar innych obowiązków nie miałem nawet czasu by się porządnie nad tą wystawą zastanowić, o realizacji nawet nie wspominając. Może za rok... Na pewno przybyło trochę dobrych zdjęć, które będą warte pokazania szerszej publiczności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz