sobota, 14 maja 2011

Summer of '10: Part I - To France

Końcówka 2 klasy liceum była dość stresująca. A to próbne egzaminy, a to perspektywa egzaminu poprawkowego z matmy w sierpniu... Egzaminy jakoś poszły, poprawki udało się uniknąć. Można było cieszyć się wakacjami. Z resztą, nie tylko ja cieszyłem się z dobrej pogody i dużej ilości wolnego czasu (patrz zdjęcie po lewo). Jednak pod koniec czerwca trzeba było już spinać tyłek i szykować się do pierwszego wyjazdu, który tak naprawdę został przełożony o rok, bo za późno się obudziliśmy i brakło miejsc na "nasz" termin. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Skompletowaliśmy fajną ekipę i można było ruszać na podbój Lazurowego Wybrzeża!

Cannes
Od średniowiecza do początku XIX wieku  było małą, nic nie znaczącą wioską. Zajmowano się tu głównie połowem ryb i rolnictwem. Niestety źli arystokraci odkryli to miejsce w latach trzydziestych i zaczęli budować liczne rezydencje. Dzisiaj jest to obiekt westchnień wielu ludzi na całym świecie, najbardziej znany z festiwalów filmowych. Jakie było moje zaskoczenie, jak się okazało, że to miasto wcale nie jest takie piękne, jak mi się wydawało... Owszem, Cannes jest nastawione na turystów, nota bene nie tylko bogatych.Mniej zamożni też znajdą coś dla siebie, jednak w odpowiedniej odległości od centrum. Tu pojawiają się schody. O ile najważniejsza część miasta wygląda imponująco i kręci się tu mnóstwo bogatych ludzi w drogich samochodach, o tyle w innych częściach miasta... Eghm... Nie różni się ono niczym od typowej polskiej, nadmorskiej wiochy. Hm.. Może trochę przesadzam... W każdym razie nie znalazłem w tym mieście niczego wyjątkowego. Co więcej, nie chcecie wiedzieć co tutejsi robią wieczorami na plażach. Nie dość, że część społeczeństwa stanowią brudni Arabowie, którzy bełkoczą a nie mówią, to jeszcze rozpalają sobie grilla na publicznych plażach, nie zapominając o odpowiedniej ilości alkoholu. Czasami jeszcze postawią w pobliżu auto, żeby dało się puścić głośno muzykę (ta też jest beznadziejna).






Grasse
Miasto znane od XVIII wieku z przemysłu perfumowego. Tutaj m. in. znajduje się najstarsza perfumeria Fragonard. 



Od tamtej pory znam mniej więcej proces powstawania perfum. A tak na poważnie to bardzo szybko mnie to znudziło i nie słuchałem tego co do mnie mówiła pani przewodnik. Pamiętam, że w którymś momencie została wspomniana praca osoby odpowiedzialnej za tworzenie nowych zapachów. Żeby zachować dobry węch, musi ona zrezygnować z wszelkich używek, pokroju papierosów, alkoholu itp. Wysokie zarobki są ważne, ale bez przesady... W każdym razie, dopóki są ludzie z pasją do perfum, nie trzeba się martwić. Ja chciałem jak najszybciej stamtąd wyjść, po dłuższym pobycie w perfumerii zaczęła boleć mnie głowa. Pomyśleć, że pracownicy muszą tam siedzieć po 8 godzin dziennie i nic im nie jest. Pewnie to kwestia przyzwyczajenia.


Odwiedziliśmy też Wielki Kanion Verdon i Jezioro Świętego Krzyża. To również zbytnio mnie nie zainteresowało. Rowery wodne? Nie, dziękuję. 

Nicea
Ładne miasto z fajnym punktem widokowym, ukazującym panoramę miasta. Byliśmy tam przejazdem. Możliwe, że zmieniłbym zdanie (na minus) gdybym miał okazję posiedzieć tu trochę dłużej. 




Monaco
Jedno wielkie rozczarowanie. Rzekomy raj dla fanów motoryzacji. Nie powiem, że nie spotkałem kilku ciekawych samochodów, ale na litość boską ilu tam jest turystów... Polecam zwłaszcza zdjęcie z Ferrari 355.








Saint-Tropez
Spodobało mi się najbardziej z wszystkich zwiedzanych miast we Francji. Możliwe, że ze względu na lokalny trunek Ice-Tropez, ale muszę przyznać, że to miasto ma w sobie "to coś". Zdecydowanie podobał mi się jego niepowtarzalny klimat (i żandarmeria z filmów z Louisem de Funes).







Przez długi okres czasu myślałem, że wyjazd do Francji był jednym wielkim niepowodzeniem. Ale jednak tak nie było. Był to mile spędzony czas w całkiem ciekawym miejscu z fajnymi ludźmi. Warto było tam pojechać choćby po to, by wyrobić sobie o nim własne zdanie. Jeśli chodzi o walory wypoczynkowe, Lazurowe Wybrzeże dostaje srogi wp...dol od Chorwacji, a jeśli idzie o bieganie za samochodami to mimo wszystko wolę Berlin, o którym niedługo napiszę ponownie... :)

2 komentarze:

  1. Hello, I don't know if you speak english. Are you related to the sell of this car? http://allegro.pl/alfa-romeo-gtv-3-2v6-lift-rarytas-i1612203533.html

    Please send me an email to my address amilmanson@hotmail.com

    Thank you very much for your time.

    I look foward to hear back from you soon.

    Best regards.

    OdpowiedzUsuń