sobota, 23 grudnia 2017

Let Me Fly

Przenieśmy się na chwilę do roku 2011. Właśnie wtedy byłem na jedynym koncercie w Berlinie. Pisałem nawet o tym w jednym z postów na tym blogu (tutaj). Co to ma wspólnego z tegorocznym wyjazdem do Krakowa? W czerwcu 2011 w Berlinie zagrał zespół Mike & the Mechanics w nowym składzie z Timem Howarem i Andrew Roachfordem na wokalu w ramach trasy promującej ich nowy album - The Road. We wrześniu 2017 ten sam zespół w niemal niezmienionym składzie miał zagrać w ICE Congress Centre w Krakowie. Już długo szukałem dobrej wymówki by przyjechać na koncert do tego właśnie obiektu. Byłem ciekawy, czy w rzeczywistości jest tak dobry, jak go sobie wyobrażałem na podstawie tego, co wyczytałem w internecie.

Nieco dłuższy niż zwykle pobyt w Krakowie skutkował tym, że szybko zaczęliśmy się nudzić. Apartament wynajęty przy samym Rynku oznaczał w skrócie to, że sam Rynek szybko nam się opatrzył. Dlatego na drugi dzień zaplanowaliśmy sobie pieszą wycieczkę krajoznawczą.

Moim pierwszym szalonym pomysłem, było przejście się po Rynku o 6 rano. Stwierdziłem, że o tej porze w weekend powinno być zdecydowanie mniej ludzi i istnieje szansa, że powstaną jakieś ciekawe zdjęcia. Wszystko szło zgodnie z planem, ale w pewnym momencie deszcz postanowił padać na tyle mocno, że wróciłem do łóżka. Nieco później udaliśmy się na Kopiec Kościuszki. Generalnie to na mapie było blisko, nie wzięliśmy tylko pod uwagę tego, że większość drogi była pod górkę.





Pewnie wspominałem już, że trochę padało. Oznacza to, że kostka, którą wyłożona jest droga na szczyt Kopca była bardzo śliska. W połączeniu z moim lękiem wysokości dało to mieszankę wybuchową. Jakimś cudem dotarłem jednak na górę, ale dopiero wtedy zrozumiałem swój błąd. Zejście w dół było bez porównania gorsze. W każdym razie... w trakcie schodzenia nikt nie zginął ani nie został ranny.



Do centrum postanowiliśmy wrócić autobusem. Interesujący nas przystanek okazał się być dokładnie przy ICE Congress Centre, także mogłem obejrzeć ten obiekt z bliska. Na razie z zewnątrz, ale na wszystko przyjdzie czas. Później kontynuowaliśmy powrót na Rynek znaną już dobrze trasą.  





Na wieczór przewidziany był występ Mike'a Rutherforda i jego mechaników. Wspominałem wcześniej, że skład nieco się zmienił. Jedyna różnica to ta za perkusją - tutaj pojawił się Steve Barney. Tak dla przypomnienia, pozostali występujący to Mike Rutherford, Andrew Roachford, Tim Howar, Luke Juby oraz Anthony Drennan. Tym razem Panowie promowali swój drugi wspólny album - Let Me Fly. O supporcie warto wspomnieć, że... był. Naprawdę, tyle informacji powinno wam wystarczyć.







Setlista zawierała kwintesencję twórczości Mike'a Rutherforda. Było trochę starych mechaników, trochę nowych. Pojawiły się też covery Genesis, które spotkały się z dość żywą reakcją publiczności. Setlista prezentowała się następująco:

1. Are You Ready
2. Another Cup of Coffee
3. Get Up
4. Silent Running
5. Save the World
6. The Best Is Yet to Come
7. Land of Confusion 
8. High Life
9. Wonder
10. Let Me Fly
11. A Beggar on a Beach of Gold
12. Cuddly Toy 
13. I Can't Dance 
14. Over My Shoulder
15. All I Need Is a Miracle

16. The Living Years
17. Word of Mouth

Zespół przez te 6 lat bez wątpienia poczynił postępy, jest zdecydowanie lepiej zgrany i czuć, że panowie dobrze czują się w swoim towarzystwie. Generalnie, wszystko było jak trzeba, ale z jakiegoś powodu to jednak koncert z Berlina będzie nadal zajmował szczególne miejsce na mojej koncertowej liście. Nie jestem w stanie tego racjonalnie wytłumaczyć. Jeśli zaś chodzi o samo ICE to z ogromną przyjemnością będę przyjeżdżać tu na następne koncerty. Jest to jeden z najlepszych obiektów, w których miałem przyjemność słuchać czyjegoś występu na żywo. Trochę żałuję, że nie mieszkam w okolicy.

A gdzie zabiorę was za tydzień? Wskazówek dotyczących wykonawcy i kraju polecam szukać wśród zdjęć z krakowskiego koncertu. Na jednej ze skrzyń znajdziecie odpowiedź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz