Dawno, dawno temu ktoś pytał mnie, kiedy pojawię się w Krakowie. Mam dobre wieści! Ostatnio miałem okazję spędzić tam kilka dni.
Prognozy pogody nie były dla mnie zbyt łaskawe: deszcz albo deszcz ze śniegiem. Opuszczając zaśnieżoną Łódź obawiałem się, że większość czasu spędzę w hotelu, ale w Krakowie przywitało mnie... słońce. Będąc w kurtce zimowej i czapce trochę nie pasowałem do tego krajobrazu, ale później było już tylko pochmurno i wietrznie (pogoda do złudzenia przypominała tą z wypadu do Wrocławia). Na szczęście bez żadnego deszczu, o śniegu nie wspominając.
Nie licząc pobytu w Ikei czy na lotnisku, był to mój pierwszy pobyt w Krakowie. Oznacza to rzecz jasna jakieś ambitniejsze zwiedzanie, ale nie zapomniałem o kilku zdjęciach egzotyków, czających się w uliczkach niedaleko rynku.
Głównym celem był rzecz jasna Mercedes-Benz SL65 AMG R230. Jest to jedna z moich ulubionych generacji SL-a i po prostu musiałem go zobaczyć. Nie było to zbyt trudne, bo stał w jednym z miejsc, które miałem sprawdzić.
A jaki był w ogóle powód, by pchać się do Krakowa na początku marca? Odpowiedź może kogoś zdziwi, ale cały wyjazd zaczął się od kupienia biletów na koncert Scorpionsów. Może ktoś z was pamięta, jak kilka lat temu opisywałem na blogu moją wyprawę do Stuttgartu. Tam zobaczyłem ich na żywo po raz pierwszy i tak to się zaczęło. Później był Wrocław, potem Łódź i przyszedł czas na mój czwarty koncert tej legendarnej niemieckiej grupy. Przy okazji powiem tylko tyle, że była to pozycja numer 70 na mojej koncertowej liście. Przed wyjazdem powiedziałem sobie, że to ostatni raz jak jadę na Scorpionsów, ale... po koncercie już nie jestem tego pewny. Ale wszystko po kolei.
A jaki był w ogóle powód, by pchać się do Krakowa na początku marca? Odpowiedź może kogoś zdziwi, ale cały wyjazd zaczął się od kupienia biletów na koncert Scorpionsów. Może ktoś z was pamięta, jak kilka lat temu opisywałem na blogu moją wyprawę do Stuttgartu. Tam zobaczyłem ich na żywo po raz pierwszy i tak to się zaczęło. Później był Wrocław, potem Łódź i przyszedł czas na mój czwarty koncert tej legendarnej niemieckiej grupy. Przy okazji powiem tylko tyle, że była to pozycja numer 70 na mojej koncertowej liście. Przed wyjazdem powiedziałem sobie, że to ostatni raz jak jadę na Scorpionsów, ale... po koncercie już nie jestem tego pewny. Ale wszystko po kolei.
Setlista:
1. Going With a Bang
2. Make It Real
3. The Zoo
4. Coast to Coast
5. Top of the Bill / Steamrock Fever / Speedy's Coming / Catch Your Train
(70's medley)
6. We Built This House
7. Delicate Dance
8. Always Somewhere / Eye of the Storm / Send Me an Angel
(Acoustic medley)
9. Wind of Change
10. Rock'n'Roll Band
11. Dynamite
12. In the Line of Fire
13. Kottak Attack
14. Blackout
15. Big City Nights
bis:
16. Still Loving You
17. Rock You Like a Hurricane
Niestety względem poprzedniego roku setlista została skrócona, moim zdaniem najbardziej szkoda Crazy World, ale co poradzić. To nie zmienia jednak faktu, że występ Klausa Meine i spółki należy zaliczyć do bardzo udanych. Krakowski koncert przypomniał mi, za co uwielbiam ten zespół i dlaczego bilety na kolejne koncerty w Polsce kupuję niemalże z automatu. Energia bijąca ze sceny była niesamowita i mimo upływu (już 50!) lat, Scorpions nadal chcą grać i ludzie nie bez powodu chcą dalej przychodzić na ich koncerty. Repertuar może nieco krótki, ale zawierający wszystko, co najlepsze. Od kawałków z ostatniej płyty Return to Forever, przez najbardziej znane hity, kończąc na piosenkach, które są dużo starsze ode mnie. Świetną inicjatywą było rozwinięcie 180 metrowej flagi Polski podczas Wind of Change. Co prawda ja stałem na płycie, więc nie widziałem zbyt wiele, ale na filmikach i zdjęciach z trybun wygląda to niesamowicie. Gdybym miał ocenić ten występ, to dałbym mu 9/10. Jednak Stuttgart pozostaje niepokonany. Ale kto wie, może to jeszcze kiedyś się zmieni. Pozostaje mi trzymać kciuki, że to nie był ostatni występ tego zespołu w Polsce.
1. Going With a Bang
2. Make It Real
3. The Zoo
4. Coast to Coast
5. Top of the Bill / Steamrock Fever / Speedy's Coming / Catch Your Train
(70's medley)
6. We Built This House
7. Delicate Dance
8. Always Somewhere / Eye of the Storm / Send Me an Angel
(Acoustic medley)
9. Wind of Change
10. Rock'n'Roll Band
11. Dynamite
12. In the Line of Fire
13. Kottak Attack
14. Blackout
15. Big City Nights
bis:
16. Still Loving You
17. Rock You Like a Hurricane
Niestety względem poprzedniego roku setlista została skrócona, moim zdaniem najbardziej szkoda Crazy World, ale co poradzić. To nie zmienia jednak faktu, że występ Klausa Meine i spółki należy zaliczyć do bardzo udanych. Krakowski koncert przypomniał mi, za co uwielbiam ten zespół i dlaczego bilety na kolejne koncerty w Polsce kupuję niemalże z automatu. Energia bijąca ze sceny była niesamowita i mimo upływu (już 50!) lat, Scorpions nadal chcą grać i ludzie nie bez powodu chcą dalej przychodzić na ich koncerty. Repertuar może nieco krótki, ale zawierający wszystko, co najlepsze. Od kawałków z ostatniej płyty Return to Forever, przez najbardziej znane hity, kończąc na piosenkach, które są dużo starsze ode mnie. Świetną inicjatywą było rozwinięcie 180 metrowej flagi Polski podczas Wind of Change. Co prawda ja stałem na płycie, więc nie widziałem zbyt wiele, ale na filmikach i zdjęciach z trybun wygląda to niesamowicie. Gdybym miał ocenić ten występ, to dałbym mu 9/10. Jednak Stuttgart pozostaje niepokonany. Ale kto wie, może to jeszcze kiedyś się zmieni. Pozostaje mi trzymać kciuki, że to nie był ostatni występ tego zespołu w Polsce.
Scorpions grają "ostatnie" "pożegnalne" koncerty już od paru ładnych lat :) zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńjest realna szansa, że z Polską jeszcze się nie pożegnali na zawsze. także jeśli jeszcze nie byłaś (a chcesz) to zdecydowanie polecam zacząć już odkładać kasę :D
Usuń