niedziela, 30 sierpnia 2015

Born To Run

Szósta generacja Forda Mustanga powstała na 50. urodziny tego kultowego samochodu i wraz z jego premierą w Barcelonie ogłoszono, że będzie on dostępny również w Europie. Największym zaskoczeniem była bez wątpienia cena, która zaczyna się od 157 tysięcy złotych za wersję z silnikiem 2.3 R4 EcoBoost. 5-litrowe wolnossące V8 dysponujące 421 KM i 524 Nm jest droższe tylko o 21 tysięcy złotych, a przekroczenie 200 tysięcy w konfiguratorze wymaga sporego wysiłku.

Nietrudno zatem zauważyć, iż jest to najprawdopodobniej najtańszy nowy samochód z silnikiem V8. Ci bardziej spostrzegawczy i dysponujący odpowiednimi środkami finansowymi sprawili, że polska pula Mustangów wyprzedała się dość szybko. W ubiegłą sobotę miałem okazję przekonać się, co szósta generacja jednego z najsłynniejszych amerykańskich samochodów ma do zaoferowania.






Z zewnątrz Mustanga nie da się pomylić z żadnym innym samochodem. Długa pokrywa silnika i łagodnie schodząca ku krótkiemu tyłowi linia dachu tworzą klasyczną bryłę nadwozia typu fastback. Muskularna sylwetka prezentuje się świetnie zarówno podczas postoju na parkingu, jak i w trakcie dzikiego galopu 421 koni mechanicznych.

Wewnątrz mamy do czynienia z w pełni europejskim samochodem. Deska rozdzielcza jest zgrabna, a materiały, którymi wykończono środek są naprawdę dobre. Wiadomo, że w innych samochodach można znaleźć lepsze, ale cena będzie co najmniej dwa razy wyższa. Bez wątpienia moim ulubionym punktem z listy wyposażenia dodatkowego są fotele kubełkowe Recaro - nie tylko wyglądają rewelacyjnie, ale są też bardzo wygodne i spełniają swoje zadanie w trakcie dynamicznej jazdy. 









Co do wrażeń z jazdy: siedzi się nisko, przez szybę widać długą maskę z przetłoczeniami, co wbrew pozorom nie pogarsza widoczności, a tworzy specyficzny klimat. Lewarek zmiany biegów jest w idealnym miejscu, a jego krótki skok przy zmianie biegów pasuje doskonale do charakteru auta. Jednak najlepsze w Mustangu jest to, jak wciska w fotel przy dodaniu gazu i jaki dźwięk temu towarzyszy. Wolnossąca V8-mka bardzo chętnie wkręca się na obroty i zachęca do szybkiej jazdy. Trzeba jednak uważać, bo po 4,8 sekundy od startu ze świateł możemy ujrzeć na prędkościomierzu  100 km/h, co w terenie zabudowanym jest już na pograniczu utraty prawa jazdy na 3 miesiące. Co ciekawe, fordowska jednostka spełnia normę Euro 6 i zadowala się rozsądnymi (jak na swój litraż) ilościami paliwa. 




Jak mogę podsumować czas spędzony z nowym Mustangiem? Jestem zakochany. Wygląda świetnie, prowadzi się wyśmienicie, ma potężny silnik, napęd na tył i manualną skrzynię biegów. Nie jest hardkorowe, można nim jeździć bez obawy o swój kręgosłup (mimo 19-calowych felg) i wywodzi się z rodziny z tradycjami. W czasach ekoszaleństwa i downsizingu to prawdziwa okazja. 

2 komentarze:

  1. Fajne auto, za bardzo rozsądne pieniądze. Wielką zaletą polityki cenowej Forda musi być też to, że bez wątpienia Focus RS MUSI być tańszy od 5-litrowego Mustanga!!!
    Bardzo ładne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń