Temat dzisiejszego wpisu nieustannie przypomina mi historię związaną z grą Duke Nukem Forever. Dla niewtajemniczonych: jedną z kultowych pozycji z lat dziewięćdziesiątych był Duke Nukem 3D. Prace nad jego następcą rozpoczęto w 1996 roku. Na targach E3 w 2001 roku pokazano trailer, który do dziś mam w pamięci. Wszystko wskazywało na murowany hit. Jak zapewne pamiętacie był to czas, kiedy technologia szybko się rozwijała, co spowodowało, że silnik graficzny ekspresowo stał się przestarzały i trzeba było zaczynać wszystko od nowa. Perypetii z tym związanych było pewnie więcej, ale to nie jest w tej chwili najważniejsze. W efekcie tego wszystkiego Duke Nukem Forever stał się obiektem drwin wielu osób, które były wręcz pewne, że prace nad tą grą nigdy nie zostaną zakończone. Rok 2011 okazał się przynieść rozstrzygnięcie tej historii. Gdy odebrałem swoje pudełko to nie mogłem się doczekać powrotu do domu. I wiecie co? Nie przypominam sobie bym kiedyś w życiu równie mocno się rozczarował.
Mając w pamięci to, co napisałem przed chwilą, pomyślcie co działo się w mojej głowie podczas kolejnych zapowiedzi nowej Alfy Romeo z napędem na tył. Kolejnym samochodzie, który rzekomo ma otworzyć nowy rozdział w historii marki i ma odbudować jej wizerunek. Podpowiem: nie było to nic, co pozwalało by patrzeć spokojnie w przyszłość każdemu Alfisti.
W 105. rocznicę marki Alfy zaprezentowano długo wyczekiwaną Giulię w nowo otwartym muzeum w Arese, co by sugerowało, że faktycznie auto ma być przełomem w historii Alfy Romeo. Była to topowa wersja o nazwie Quadrifoglio z podwójnie doładowanym silnikiem o pojemności 2.9 litra, który rozwija moc 510 KM i 600 Nm momentu obrotowego. Wersję cywilną zaprezentowano w tym roku na targach w Genewie. Kolejne déjà vu przeżyłem, gdy okazało się, że auto ma problem z przejściem testów zderzeniowych, przez co jego wprowadzenie do produkcji seryjnej opóźniło się. Rzecz jasna od tej daty upłynęło trochę czasu zanim zaczęły pojawiać się pierwsze samochody w salonach, a o takich zarejestrowanych, którymi można odbyć jazdę testową już nawet nie wspominam.
Na szczęście powoli spływające recenzje ze świata trochę mnie uspokoiły. Giulia zbierała bardzo dobre oceny, co jednak nie zaspokoiło mojej ciekawości. A gdy dostałem maila z salonu Autotraper, że pracownicy wstrzymają się z oklejeniem auta bym mógł na spokojnie zrobić mu zdjęcia to powiem wprost: tej nocy miałem problem z zaśnięciem. Chwila prawdy nadeszła szybciej, niż mogłem się tego spodziewać.
Mając w pamięci to, co napisałem przed chwilą, pomyślcie co działo się w mojej głowie podczas kolejnych zapowiedzi nowej Alfy Romeo z napędem na tył. Kolejnym samochodzie, który rzekomo ma otworzyć nowy rozdział w historii marki i ma odbudować jej wizerunek. Podpowiem: nie było to nic, co pozwalało by patrzeć spokojnie w przyszłość każdemu Alfisti.
W 105. rocznicę marki Alfy zaprezentowano długo wyczekiwaną Giulię w nowo otwartym muzeum w Arese, co by sugerowało, że faktycznie auto ma być przełomem w historii Alfy Romeo. Była to topowa wersja o nazwie Quadrifoglio z podwójnie doładowanym silnikiem o pojemności 2.9 litra, który rozwija moc 510 KM i 600 Nm momentu obrotowego. Wersję cywilną zaprezentowano w tym roku na targach w Genewie. Kolejne déjà vu przeżyłem, gdy okazało się, że auto ma problem z przejściem testów zderzeniowych, przez co jego wprowadzenie do produkcji seryjnej opóźniło się. Rzecz jasna od tej daty upłynęło trochę czasu zanim zaczęły pojawiać się pierwsze samochody w salonach, a o takich zarejestrowanych, którymi można odbyć jazdę testową już nawet nie wspominam.
Na szczęście powoli spływające recenzje ze świata trochę mnie uspokoiły. Giulia zbierała bardzo dobre oceny, co jednak nie zaspokoiło mojej ciekawości. A gdy dostałem maila z salonu Autotraper, że pracownicy wstrzymają się z oklejeniem auta bym mógł na spokojnie zrobić mu zdjęcia to powiem wprost: tej nocy miałem problem z zaśnięciem. Chwila prawdy nadeszła szybciej, niż mogłem się tego spodziewać.
Po pojawieniu się pierwszych zdjęć w sieci momentalnie pojawiła się fala krytyki, że Giulia wygląda jak kalka BMW serii 3. Gdy dojechałem na miejsce i zobaczyłem ją po raz pierwszy to pierwsze co sobie pomyślałem: tak właśnie powinna wyglądać nowa Alfa, jeśli chce powalczyć z konkurencją. Musi być podobna do swoich rywali, a jednocześnie subtelnie podkreślać swoje włoskie pochodzenie. Ponieważ salon, który udostępnił mi samochód do zdjęć znajduje się trochę na uboczu, możliwe było znalezienie wąskiej drogi biegnącej przez pole, co choć trochę może przypominać klimatem kraj znajdujący się na Półwyspie Apenińskim. Nawet pogoda chciała nam dać namiastkę pobytu w tym kraju. Słońce świeciło z całej mocy, jakby jutro miało nie zaświecić, a temperatura spokojnie przekraczała 30 stopni.
Oznaczało to mniej więcej tyle, że warunki do zdjęć nie były w 100% korzystne. Prognoza pogody zapowiadała zachmurzenie, ale nic z tego wyszło. Stwierdziłem, że dla wszystkich będzie lepiej, jeśli przeniesiemy się w cień.
Prezentowana Alfa jest wyposażona w silnik diesla o pojemności 2.2 litra, mocy 180 KM oraz 380 Nm, które są dostępne od 1750 obr/min. Przyspieszenie 0-100 km/h to według danych producenta 7,2 sekundy, co na papierze brzmi świetnie. Trzeba tylko wziąć pod uwagę fakt, że dużo zależy od kierującego, gdyż mamy tutaj do dyspozycji 6-biegową manualną skrzynię biegów.
Prezentowana Alfa jest wyposażona w silnik diesla o pojemności 2.2 litra, mocy 180 KM oraz 380 Nm, które są dostępne od 1750 obr/min. Przyspieszenie 0-100 km/h to według danych producenta 7,2 sekundy, co na papierze brzmi świetnie. Trzeba tylko wziąć pod uwagę fakt, że dużo zależy od kierującego, gdyż mamy tutaj do dyspozycji 6-biegową manualną skrzynię biegów.
Przejdźmy do środka. Moim zdaniem jest to najlepsze wnętrze jakie widziałem w tym segmencie. Jest minimalistyczne i w zasadzie zaraz po otwarciu drzwi zachęca do zajęcia wygodnej pozycji za kierownicą i wyruszenia w podróż. Spłaszczona u dołu kierownica wraz z guzikiem odpowiedzialnym za włączanie silnika to stylistyczne mistrzostwo świata. A jeśli komuś mało sportowych cech, to do wersji z automatyczną skrzynią biegów można zamówić łopatki do zmiany biegów. Wtedy pewnie wygląda to jeszcze lepiej.
Miałem też przyjemność przejechać się nowym modelem Alfy. Na wstępie zaznaczę, że nie jestem fanem silników diesla, ale muszę przyznać, że w tym aucie nie jest on zły. Z zewnątrz klekocze jak typowy ropniak, ale w środku jest to do zaakceptowania. Skrzynia biegów ma fajny, krótki skok, dzięki czemu zmiany odbywają się bardzo płynnie i przyjemnie. Niestety drążek zmiany biegów drży na luzie. Jeśli chodzi o zawieszenie to samochód nie jest ani jakoś przesadnie miękki, ani też super twardy. Nawet na gorszej nawierzchni trudno było narzekać na komfort podróżowania, a samochód kleił się do drogi. Przechyłów nadwozia nie stwierdzono. Ponieważ design wnętrza obiecuje dużo sportowych wrażeń, to po wciśnięciu pedału gazu do oporu ma się wrażenie, że nic się nie dzieje. Prawda jest taka, że samochód całkiem sprawnie przyspiesza i do codziennej jazdy w zupełności wystarcza. Do przesiadki na rower na trzy miesiące w przypadku chwili kontemplacji na temat obecnej sytuacji politycznej w Polsce również.
Miałem też przyjemność przejechać się nowym modelem Alfy. Na wstępie zaznaczę, że nie jestem fanem silników diesla, ale muszę przyznać, że w tym aucie nie jest on zły. Z zewnątrz klekocze jak typowy ropniak, ale w środku jest to do zaakceptowania. Skrzynia biegów ma fajny, krótki skok, dzięki czemu zmiany odbywają się bardzo płynnie i przyjemnie. Niestety drążek zmiany biegów drży na luzie. Jeśli chodzi o zawieszenie to samochód nie jest ani jakoś przesadnie miękki, ani też super twardy. Nawet na gorszej nawierzchni trudno było narzekać na komfort podróżowania, a samochód kleił się do drogi. Przechyłów nadwozia nie stwierdzono. Ponieważ design wnętrza obiecuje dużo sportowych wrażeń, to po wciśnięciu pedału gazu do oporu ma się wrażenie, że nic się nie dzieje. Prawda jest taka, że samochód całkiem sprawnie przyspiesza i do codziennej jazdy w zupełności wystarcza. Do przesiadki na rower na trzy miesiące w przypadku chwili kontemplacji na temat obecnej sytuacji politycznej w Polsce również.
Z reguły nie lubię poniedziałków, ale ten zdecydowanie był udany. Szkoda tylko, że to co nudne ciągnie się niemiłosiernie długo, a to co naprawdę daje dużo frajdy mija bardzo szybko. Niestety z tym nic nie jestem w stanie zrobić. Pozostaje mi tylko podziękować firmie Autotraper Sp. z o.o. za udostępnienie samochodu, w szczególności pani Magdalenie oraz panu Andrzejowi. Dzięki wam wiem, że Giulia to kawał fajnego wozu.
Prezentowana dzisiaj Giulia jest samochodem testowym, także jeśli mój wpis nie jest dostatecznie przekonujący, to możecie sprawdzić ją sami umawiając się na jazdę testową. Ja z przyjemnością przejechałbym się jeszcze raz! A jak sobie pomyślę, jakie odczucia z jazdy towarzyszą właścicielom Giulii Quadrifoglio to nie ukrywam, że trochę im zazdroszczę. Tylko trochę.