Dawno, dawno temu, gdy jeszcze nie mieszkałem w Łodzi, a życie jeszcze nie postanowiło sprawdzać ile jestem w stanie znieść moim ulubionym serialem telewizyjnym był Komisarz Rex. Zdecydowanie bardziej preferowałem go niż wszelkiej maści kreskówki czy cokolwiek innego. Był Komisarz Rex, oglądamy i nie ma w ogóle innej opcji. Czy po polsku, czy po niemiecku... żadnej różnicy... Nie raz zdarzyło mi się pokłócić z mamą o to, który program ma zostać. Ale to nie wszystko, byłem na tyle wredny i komplikowałem rodzicom życie, aż w końcu wymusiłem na nich kupno owczarka niemieckiego, dokładnie takiego, jaki grał w austriacko-włoskiej produkcji połowy lat dziewięćdziesiątych. Rex nie był jedynym bohaterem, który wpadł mi w oko. O ile samochód można nazwać bohaterem filmu/serialu. W każdym razie od tamtej pory w mojej podświadomości tkwiła Alfa Romeo 155. Długo przyszło mi czekać, by mieć okazję spotkania egzemplarza w stanie bliskim ideału, ale w końcu się doczekałem.
Niedługo po powrocie z Cypru Igor poinformował mnie, że kupił kolejną 155 V6, tym razem po faceliftingu, dokładnie taką, jaką chciał. Umówienie się na zdjęcia nie zajęło nam dużo czasu.
Większość samochodów, które się tutaj pojawiły oceniałem z reguły na podstawie wyglądu, bądź kilku przejazdów. Tutaj jest już zupełnie inaczej. Miałem tę niewątpliwą przyjemność jeździć tym samochodem (niestety na fotelu pasażera, choć to i tak zajebiste uczucie) zarówno po mieście, jak i w trasie. Jest genialna pod każdym względem, uwielbiam ją. Jeśli miałem jakiekolwiek wahania co do niej, ten egzemplarz je rozwiał. Zacytuję nawet sam siebie:
"jechaliśmy do Piotrkowa z Łodzi i weszliśmy w miedzyczasie do salonu obejrzeć Giuliettę, generalnie bardzo ładna, plastiki niezłe, wszystko fajnie. Miałem okazję jeździć (jako pasażer) Brerą, GT, 156 GTA itd... i mimo wszystko jak wyszliśmy z salonu z epionem i wsiedliśmy do 155 to wiedzieliśmy, że to jednak jest to"
W każdym razie, gdyby komuś przeszkadzały zdjęcia z tłem, na którym są materiały budowlane, to mam dla was coś takiego:
Może i mnie pop...doliło, ale nic na to nie poradzę. Wiem, że jeśli będzie mnie stać to kupię sobie 155 V6 (ciekawe, czy kiedykolwiek to się wydarzy). Mogę być tego pewny tak samo jak śmierci, podatków i tego, że nigdy nie zrozumiem kobiety.
Szczere podziękowania należą się Igorowi, choć nie do końca, bo w sobotę Alfa idzie pod młotek. Zawsze specjalnie wydłużałem sobie trasę, jak szedłem do Hikariego, by choć na chwilę spojrzeć na to 155 (powiedzmy, że było trochę po drodze), a teraz nie będzie takiej potrzeby. Z drugiej strony... idzie w dobre ręce. Teraz będzie jeździć po ulicach Lublina. Nawet nie miałem okazji się przejechać za jej kierownicą. Ale sam jestem sobie winny, było zrobić to prawo jazdy rok wcześniej, bla bla bla...