Podczas podróży jego starym, pomalowanym na pomarańczowo VW Passatem rozwmawiali o Bogu i o świecie, on powiedział jej, że niejaki Kjelle Andersson z wytwórni EMI zadzwonił do niego. Ale oboje nie utrzymywali ze sobą bliższego kontaktu. Ona uważała go za „głupiego faceta”, który wciąż mieszka ze swoją matką i nie umie się dobrze ubrać. On zaś słyszał wielokrotnie jak śpiewa i uważał jej głos za bardzo dobry, dopóki nie krzyczała jak Yoko Ono. Lecz nie wyglądała tak jak Elizabeth Taylor, a jej pianino było nieznośnie głośne. Brzmiało okropnie.
Celowo nie podawałem tutaj żadnych nazwisk. Jak myślicie, o kogo tutaj chodzi? Po tym fragmencie dalibyście im szansę na dłuższą współpracę? Wieloletnią przyjaźń? A może ich drogi rozejdą się zaraz po tym, jak ona wysiądzie z pomarańczowego VW Passata? A może ktoś z was patrzy na nazwisko faceta z EMI i już wie o kim będzie ten tekst? Wie, że on to Per Gessle, a ona to Marie Fredriksson, czyli super duet znany jako Roxette. Jak widać trudne początki często potrafią dać w kość, ale cierpliwość może popłacić. Zwłaszcza w tym przypadku. Nie będę wam przybliżał w całości całej biografii zespołu, bo nie o to mi tutaj chodzi (co nie zmienia faktu, że chętnie kiedyś bym się tym zajął).
W skrócie: w 1986 za sugestią EMI, Per i Marie wydają singiel Neverending Love jako duet Roxette. Utwór zyskuje sławę w Szwecji, ale nigdzie poza nią. To, że znamy ten zespół jest zasługą pewnego amerykańskiego studenta. W 1988 Dean Cushman podczas wymiany, dzięki której znalazł się w Szwecji poznał Roxette i stwierdził, że zabierze ze sobą ich płytę Look Sharp! Będąc już w Stanach, poszedł do rozgłośni KDWB by DJ zapoznał się z nią i nadał na antenie radia w ramach programu, w którym słuchacze sami wybierają piosenki, które chcą usłyszeć na antenie. Płyta przeleżała przez tydzień i nikt się nią nie zainteresował. Dean wrócił po płytę i nagle w studio zrobiło się zamieszanie. Przesłuchajmy ją chociaż raz. I nagle w głośnikach zabrzmiało The Look. To brzmi świetnie! (…) Popatrz na dziewczynę. Wygląda tak słodko! Jak się nazywa? Roxette?... Tego samego dnia w amerykańskim radiu 101.3 MHz w Minneapolis po raz pierwszy rozbrzmiała muzyka szwedzkiego duetu. W krótkim czasie stała się ona najchętniej wybieraną przez słuchaczy piosenką do powtórnego nadania na antenie. W niedalekiej przyszłości obudziło się EMI USA. Roxette? Mamy podpisany z nimi kontrakt? A późnym wieczorem 28 marca 1989 do Pera zadzwonił Thomas Erdtman oznajmiając mu: Jesteś numerem 1 w Stanach!
Później już było z górki, wystarczy, że wymienię Dressed For Success, Listen to Your Heart czy Dangerous. Brzmi znajomo? W 1992 powstał album Tourism – Songs From Studios, Stages, Hotelrooms & Other Strange Places. Czwarty album superduetu, który jak widać po tytule powstał w niecodziennych okolicznościach. Zespół napisał teksty i muzykę oraz nagrał całość pomiędzy kolejnymi koncertami. Na płycie znalazł się kolejny wielki przebój – How Do You Do! Niestety wraz z tym albumem popularność zespołu w USA zaczęła maleć, jednakże w Europie nadal cieszył się niesłabnącą popularnością. W latach 1996-1999 Roxette zawiesiło działalność. Pojawia się Have a Nice Day, a w 2001 Room Service. Rok później u Marie został stwierdzony rak mózgu, choroba zarówno wtedy jak i dziś uważana za śmiertelną. Fredriksson dostaje tysiące listów od fanów ze wsparciem. Z okazji dwudziestolecia zespołu w 2006 pojawiają się kolejne albumy podsumowujące działalność Roxette, ale w dalszym ciągu ze względu na stan zdrowie Marie nie powstają nowe nagrania.
W 2008 zarówno Per jak i Marie angażują się w różne muzyczne projekty. Gessle wydaje swój siódmy anglojęzyczny album solowy Party Crasher, promowany singlem Silly Really. Po jego premierze w szwedzkim tabloidzie Expressen Per zostaje uznany za „geniusza popu”. Z okazji pięćdziesiątych urodzin artysty (1959-2009), postanawia on wyruszyć w klubową trasę po Europie Per Gessle - The Man from Roxette „Party Crasher Tour 2009”. Na liście miast, które odwiedził Szwed znalazła się Warszawa, ale w tym wypadku warto jednak wspomnieć o innych miastach: o Amsterdamie i Sztokholmie. 6 maja i później 10 (na drugim koncercie w Sztokholmie, zamykającym tę trasę koncertową) gościem specjalnym była Marie Fredriksson, która zaśpiewała The Look i It Must Have Been Love. Teraz fani mogli być pewni, że wielki powrót jest bardziej niż możliwy. Jeszcze w tym samym roku Roxette zagrało razem z orkiestrą w ramach The Night of the Proms.
23 października 2009 szwedzkie Expressen podało informację, że Roxette pracuje nad nowym materiałem. 4 sierpnia 2010 odbył się tajny koncert w Hotelu Tylösand, którego właścicielem jest Per Gessle. Miał to być występ w ramach przygotowań do nadchodzącej trasy koncertowej. Zanim jednak pojawiły się jakiekolwiek informacje na ten temat, ogłoszono, że zespół wystąpi w Warszawie w ramach świętowania nadejścia Nowego Roku. Niedługo później, na początku listopada 2010 pojawiła się informacja o pierwszych koncertach w 2011 roku. Osoby, które nie mogły pojawić się 31.12.10 na placu Konstytucji odetchnęły z ulgą. W koncertowej rozpisce pojawił się warszawski Torwar (relacja tutaj).
10 stycznia 2011, na miesiąc przed premierą płyty Charm School, pojawia się singiel promujący – She's Got Nothing On (But The Radio). Utwór został czwartą najczęściej graną piosenką na świecie, bijąc rekord How Do You Do! Sam album trafił do Top 20 w jedenastu europejskich krajach, ale sprzedawał się doskonoale również poza starym kontynentem.
Trasa koncertowa rozpoczęła się 28.02.2011 w Kazaniu i obecnie ma krótką przerwę. Ciąg dalszy 17 kwietnia 2012 w Caracas, w Wenezueli. Na liście po raz kolejny pojawiła się Polska. Tym razem Roxette zagra w Ergo Arenie, znajdującej się na granicy Gdańska i Sopotu.
W tak zwanym międzyczasie, między jednym koncertem a drugim, Per Gessle wraz ze swoimi współtowarzyszami pracował nad kolejnym albumem. Jego robocza nazwa to T2 – Tourism 2, ale ostatecznie została zmieniona na Travelling. Dlaczego?
Moim zamysłem było nazwanie go Tourism 2, uważałem, że to ma sens, gdyż cały koncept albumu był taki sam (jak w przypadku Tourism), taki sequel, ale to nasza wytwórnia uważała to za zły pomysł, powiedzieli, że ludzie będą zdezorientowani i będą to mylić. Więc powiedziałem OK, a co z T2? Wtedy powiedzieli nie, bo tytuł z numerem jest zły, a wtedy spytałem co z albumem Adele 21... i nie odpowiedzieli na to pytanie (śmiech). Na koniec dnia, Marie i ja wygłupialiśmy się z różnymi pomysłami i wpadłem na ten z Travelling, ponieważ to jest tak, że Roxette teraz cały czas podróżuje, w końcu bardzo spodobał nam się ten tytuł i go zmienilismy zamiast kłócić się ciągle z wytwórnią... Ale zostawiliśmy ten sam dopisek „songs from studios, stages, hotel rooms and other strange places”. Z jakiegoś powodu niektórzy uznają pewne rzeczy za skomplikowane... - wyjaśnia Per Gessle w ostatnim wywiadzie dla The Daily Roxette.
2 marca 2012 pojawia się pierwszy singiel z płyty It's Possible (Version One). A 20 marca na jednej z niemieckich stron można posłuchać całego albumu tuż przed jego premierą! No dobra, nie do końca. Można posłuchać, o ile legitymujemy się niemieckim IP. W sumie... dla wprawnego komputerowca nic trudnego. W Czechach album pojawia się w sprzedaży w czwartek, 22.03, W Niemczech w piątek, 23.03, a w Polsce i pozostałych krajach 26.03. U nas jak zwykle na końcu... Znając życie, albumu i tak w poniedziałek nie będzie na wszystkich półkach sklepowych. Na szczęście po wielu bojach z Empikiem udało mi się wywalczyć pre-order na ich stronie i nie muszę latać ze skręconym kolanem do Manufaktury by sprawdzić, czy mogę już ten album kupić. Kulturalnie dostanę powiadomienie na emaila. Z drugiej strony, nie muszę przecież jej kupować, skoro mam dostęp do darmowej strony, na której mogę sobie słuchać ile wejdzie. Ale nie o to chodzi. Chodzi o wsparcie dla artystów, których pracę się docenia. Nie chodzi o jaranie się, wrzucaniem kawałków na facebooka i wypisywaniu bzdur na shoutach wykonawców na lastfm. Chodzi o kupowanie albumów, biletów na koncerty, tworzenie społeczności, fanklubów itp. To się nazywa wsparcie i szacunek dla artysty.
Datę oficjalnej premiery w naszym pięknym kraju podałem przed chwilą. Powtarzam, oficjalną. Z reguły bywało tak, że nie było szansy, by jakakolwiek płyta pojawiła się wcześniej. Ale tym razem stało się inaczej. W sklepach sieci Media Markt oraz Saturn album pojawił się już w piątek! Brawo, świetny ruch w kierunku zniecierpliwionych fanów. Każdy sprytny i cwany Polak pomyśli, że tu musi być jakiś haczyk. Może cena? Nic z tych rzeczy, jest taniej niż w komercyjnym i zacofanym Empiku. Ciekawe ile osób zrezygnowało z ich zamówienia, gdy usłyszało tę wiadomość... Na przykład ja. Gdy usłyszałem ten hot news na roxette.pl to zacząłem się poważnie zastanawiać nad pojechaniem do Galerii Łódzkiej, ale po tym, jak w zeszłym roku w dzień premiery nie mogłem dostać Charm School, stwierdziłem, że nie mam po co. Co więcej, kilka osób pisało, że w niektórych miastach trzeba czekać do poniedziałku... I ja mam radośnie jechać nie będąc pewnym czy jest w tym jakikolwiek cel? Jeszcze z nogą w gipsie? Bez sensu. W sobotę jednak myśli nadal kierowały mnie w kierunku centrum. A w niedzielę wybrałem się radośnie na wycieczkę. Miałem już dość siedzenia w domu i powiedziałem sobie trudno, najwyżej wrócę z pustymi rękami. Lekko nie było, ale gdy udało mi się w końcu dostać do Media Markt byłem wściekły. Podchodzę do półki, gdzie zawsze były płyty Roxette, patrzę, patrzę jeszcze raz, szukam czy aby na pewno mnie oczy nie mylą i nic... Nie ma. No pięknie... Cała wyprawa poszła się... Załamany stwierdziłem, że ostatnią deską ratunku będzie spytanie kogoś z obsługi sklepu. Podchodzę do Pani i pytam czy jest może nowy album Roxette. W odpowiedzi słyszę, że jest na dziale z nowościami, który jest dokładnie za moimi plecami... Podziękowałem za pomoc, chwyciłem za płytę i udałem się w kierunku kasy. Ale idąc coś niepokojącego rzuciło mi się w oczy. Przyglądam się bliżej i już wiem. 54,99? Miało być 49,90... Dobra, nie żebym się wracał i odkładał tę pozycję z powrotem na półkę, ale jak to jest, że w tej samej sieci sklepów w innych miastach jest taka różnica w cenie? Z drugiej strony lepiej, że jest drożej, niż miałoby być w poniedziałek....
Zapoznajmy się w końcu bliżej z albumem. Tytuł, jego pochodzenie, proces twórczy, koncept i biograficzne powiązania już są znane. Czas na zespół. Tak na dobrą sprawę tutaj wiele się nie zmieniło, nie tylko względem Charm School, ale ten sam zespół pracował już nad Party Crasherem, o którym nie bez powodu wcześniej wspominałem. Pominąłem natomiast inny album, mianowicie Gessle Over Europe. Dlaczego? Nie jest on bardzo istotny przy omawianiu Travelling, ale warto o nim wspomnieć. Jest to zapis z trasy koncertowej Pera z 2009 roku. Wydanie zawiera po jednej płycie CD i DVD. I po co o nim mówię? Bo lubię zanudzać i wkurzać ludzi. A tak na serio, to dlatego, że Per podczas tej trasy grał głównie piosenki szwedzkiego duetu z tym samym zespołem, który od 2011 roku koncertuje pod szyldem Roxette, wyłączając Marie rzecz jasna. Zatem, przedstawmy ich:
Per Gessle – wokal główny, gitara
Marie Fredriksson – wokal główny
Clarence Öfwerman – instrumenty klawiszowe
Christoffer Lundquist – gitara, chórki
Helena Josefsson – chórki
Pelle Alsing – perkusja
Magnus Borjesson – gitara basowa, chórki
Także brzmienie na CD/DVD Gessle Over Europe jest bardzo zbliżone do tego, które możemy usłyszeć na dwupłytowym Charm School. Bo o ile w przypadku tego albumu pochodzenie piosenek było względnie oczywiste, to na Travelling dostajemy jedną płytę, pełną różnego rodzaju kompozycji. Mamy tutaj utwory na żywo, których nie było wcześniej na żadnej, z trzech wyżej wymienionych płyt, są nowe wersje starych utworów Roxette, jest jeden kawałek zapożyczony z Party Crashera (również nowa wersja) oraz zupełnie nowe, napisane i nagrane między światowym tournée. Które są które?
Nowe utwory:
Me & You & Terry & Julie
Lover Lover Lover
Turn of the Tide
Touched by the Hand of God
Easy Way Out
It's Possible
Excuse Me, Sir, Do You Want Me to Check on Your Wife?
Angel Passing
Nowe wersje starych utworów:
Perfect Excuse
The Weight of the World
See Me
Utwory na żywo:
Stars
She's Got Nothing (On But The Radio)
It Must Have Been Love
Prawie wszystkie piosenki są autorstwa Pera Gessle (zarówno tekst jak i muzyka). Dokładni obserwatorzy zauważą, że przy utworze See Me figuruje nazwisko zarówno Pera jak i Marie. Tutaj nic od dawna się nie zmieniło. Nie od dziś wiadomo, że głównym twórcą w tym zespole jest właśnie Gessle – jeden z najbogatszych Szwedów, właściciel firm Funbag oraz Tres Hombres, kilku wytwórni muzycznych, wspomnianego wcześniej hotelu oraz całej ich sieci. W tym momencie do głowy wpada myśl: on chyba nie jest jedną z tych osób, które wydają nowy album / jadą w trasę, bo brakuje im kasy na luksusowe i beztroskie życie. To jest jeden z tych artystów, którzy kochają muzykę i dlatego ciągle tworzą, mimo tego, że mogliby już sobie dać z tym spokój. Każda sprzedajna marionetka (a takie obecnie dominują w przemyśle muzycznym) już dawno zabrałaby kasę i zakończyła karierę. A tutaj jest na odwrót. Osiągnąłem już wszystko tworząc świetną muzykę, zgarniając pierwsze miejsca, gdzie się tylko dało. Zobaczmy, czy nadal jestem w tym dobry i ktoś chce tego słuchać. Jak widać nieprzerwanie jest popyt na tego typu muzykę. Szkoda tylko, że EMI Polska wypięło się na promocję tego albumu. Na taką reklamę, na jaką ten album zasługuje. Chociażby taką, jaką ma on u naszych zachodnich sąsiadów... Szansa, że Travelling powtórzy sukces poprzedniego nagrania choćby ze względu na promocję jest mało realny. Bez względu na to, co ten album sobą będzie prezentować.
Wracając do tematu: w booklecie znajduje się całkiem sporo wszelkiego rodzaju zdjęć, autorstwa zarówno profesjonalnych fotografów, fanów (w tym Justyny – fanki z Polski), a nawet żony Pera! Poza tekstami i informacją o zespole, stronach internetowych, znajdziemy również krótki wstęp dla fanów od Marie i Pera. Bardzo miły gest, który coraz rzadziej się pojawia. Wkurza mnie też to, że wytwórnie wypuszczają albumy bez bookletów (edycje wschodnioeuropejskie, o ile dobrze pamiętam). Dla mnie to jest nie do przyjęcia, jakbym go nie chciał to kupiłbym sobie album w wersji mp3... Dla mnie to podstawa, integralna część każdej płyty. Tutaj jest bardzo fajnie i przyjemnie. Wszystko po kolei, na swoim miejscu. Tak jak powinno być.
Skoro już wiemy, jak wygląda Travelling, czas go posłuchać:
1. Me & You & Terry & Julie
Świetna piosenka otwierająca, najprawdopodobniej najbardziej szalona rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiliśmy. Terry & Julie to postaci z piosenki „Waterloo Sunset” autorstwa zespołu The Kinks. Pomyślałem, że dobrym pomysłem będzie dać im nowe życie w nowoczesnym świecie – wyjaśnia Per Gessle. Zaczyna się spokojnie i przyjemnie, wspólnym śpiewem Pera i Marie. A po chwili... totalne zaskoczenie. Muzyka przyspiesza, śpiewa już tylko Marie. Później muzyka zwalnia, śpiewa Per. Dołącza się Marie. Per ziewa. I znowu rytm staje się szybszy. Na końcu piękne akustyczne zakończenie z akompaniamentem śpiewających mew. Bez wątpienia bardzo ciekawa propozycja jak na początek. Taka nietypowa, złożona popowa pioseneczka. Zdecydowanie przypadnie do gustu fanom lekkiego popu.
2. Lover Lover Lover
Ulubiony utwór zarówno Marie jak i Pera. Nie bez powodu. Kolejny melodyjny i przyjemny kawałek, z okropnie chwytliwym refrenem. Jeśli ktoś zastanawiał się, czy słusznie Per Gessle został nazwany geniuszem popu to tutaj może się przekonać, o prawdziwości tego stwierdzenia. Tutaj Marie i Per są wspierani wokalnie przez Helenę Josefsson, która umówmy się szczerze, sprawuje się genialnie. Znakomicie sprawdziła się jako pomocniczy wokal na solowych albumach Gessle oraz tutaj w końcu dostała swoją szansę i ją wykorzystała. Na Charm School nie mieliśmy okazji posłuchać jej jakże ciekawego głosu.
3. Turn of the Tide
Piosenka napisana w 1999 podczas prac nad albumem Have a Nice Day, ostatecznie jednak nie znalazła się na tej płycie. By ujrzeć światło dzienne musiała przeleżeć w szafie trzynaście lat. Warto było czekać? Zdecydowanie tak! Jest to bez wątpienia jeden z tych utworów, w których Marie Fredriksson pokazuje, że w dalszym ciągu jest wokalistką światowego formatu. Brawa należą się też Perowi Gessle za piękny tekst i muzykę. Jego wokalne wsparcie też nie pozostaje niezauważone, bardzo ładnie komponuje się i współgra z całością.
4. Touched By the Hand of God
Kolejny ulubiony utwór Marie. Pierwotnie była to tytułowa piosenka poprzedniego albumu – Charm School, nagrywana trzy razy i wszystkie trzy wersje były beznadziejne – wspomina Per Gessle. Ale mimo to uwielbialiśmy tę piosenkę, więc postanowiliśmy dać jej jeszcze jedną szansę, nagrywając ten album. W końcu brzmiało to jak należy, więc zmieniłem tytuł na „Touched By the Hand of God”, żeby nie mylić ludzi. Mamy tu do czynienia z klasycznym utworem Roxette. Per śpiewa całą zwrotkę, a Marie pojawia się podczas refrenu. Historia pokazała niejednokrotnie, że taki właśnie wariant w wykonaniu szwedzkiego duetu jest uwielbiany przez fanów na całym świecie. Czy Touched By the Hand of God ma szansę zagościć w sercach miłośników Roxette na dłużej? Z pewnością tak, linia melodyczna natychmiast hipnotyzuje nasz mózg i każe mu ciągle powtarzać refren wraz z Marie:
How on earth could it be?
I’m touched by the hand of God
Really hard to believe
Warto też zauważyć, jak wspaniale czuć tu chemię między całym zespołem. Zwłaszcza między Perem i Marie, oraz Marie i Heleną. Ich głosy wzajemnie się wymieniają i dopełniają, to wszystko brzmi wyjątkowo dobrze i naturalnie. Widać, że mamy tu do czynienia z doświadczonym i doskonale zgranym zespołem, przez co słucha się tego z przyjemnością. Jest tu też pewien akcent, o którym tylko wspomnę. Per bardzo lubi samochody, prześledźcie dokładnie tekst a zrozumiecie o czym mówię.
5. Easy Way Out
Jedna z tych piosenek, za które uwielbiam Pera. Równie dobrze mogłaby znaleźć się na którymś z jego solowych dokonań, ale raz na jakiś czas kilka z nich Gessle przemyca na albumy Roxette. I bardzo dobrze! On sam zaś mówi o Easy Way Out tak: Decydująca piosenka dla tego albumu, gdyż w pewny sposób pokazuje klimat pokojowych hoteli, zespołu grającego na poduszkach, walizkach itd. Brzmi jakbysmy doskonale się bawili przy pracy nad tą płytą i tak w istocie jest.
6. It's Possible (Version One)
Pierwszy singiel promujący Travelling. Pod wieloma względami podobny do pierwszego singla z Charm School – She's Got Nothing On (But The Radio). Po raz kolejny dostajemy dziwny, mało zrozumiały tekst, który jednak jest bardzo chwytliwy. Już po pierwszym przesłuchaniu, cały refren będzie tkwił w pamięci i nie będzie chciał za żadne skarby wyjść nam z głowy. Dobry wybór do promocji albumu, ale... ale żadna duża stacja tego nie gra. Jak już mówiłem wcześniej, EMI Polska nie widzi racjonalnego powodu by promować ten album. A ja nie widzę powodu dla którego tak bezsensowna wytwórnia miałaby istnieć. Promują tylko to, co w ich mniemaniu będzie się sprzedawać, a nie to, co jest godne uwagi. W każdym razie, powstały dwie zupełnie różne wersje. Zespół nie mógł się zdecydować, którą umieścić na płycie, więc pojawiły się obie.
7. Perfect Excuse
To już gdzieś słyszałem... Ach, wiem! Każdy z was, kto miał w ręku album Party Crasher, Pera Gessle z 2009 miał okazję zapoznać się z tą piosenką w nieco innym wykonaniu. Wtedy z tekstem Perfect Excuse zmagał się Per Gessle wraz z Heleną Josefsson, której głos zrobił na mnie po raz pierwszy przeogromne wrażenie. Aż zajrzałem do bookletu by sprawdzić, kto jest jego właścicielką. Co się zmieniło? Gdy napisałem ten utwór i go zaśpiewałem, wiedziałem, że będzie idealny dla Marie. Oczywiście tak było. Więc postanowiliśmy to sprawdzić, podczas prac nad tym albumem. Marie zaśpiewała Perfect Excuse stało się w końcu tak piękne jak powinno być – tłumaczy Per. Pytanie tylko, czy Gessle ma rację? Opinie na pewno będą podzielone. Jedni powiedzą, że to nowe wykonanie jest koszmarne, inni będą przekonani, że jest wybitne. Ja stanę pośrodku. Osobiście uważam, iż współpraca Marie z Heleną przyniosła wspaniałe efekty. Perfect Excuse stało się bardziej dojrzałe, bardziej osobiste. Ma się wrażenie, że wersja z 2009 mogłaby dotyczyć nastoletniej miłości, a ta z 2012 to już strasznie poważna sprawa. Na pewno duży wpływ ma na to wokal Marie i zdecydowanie inaczej skomponowana muzyka. W moim odczuciu warto sto razy przesłuchać ten utwór, zanim powie się o nim złe słowo.
8. Excuse Me, Sir, do You Want Me to Check on Your Wife?
Gdy mamy do czynienia z Perem Gessle trzeba wiedzieć jedno: im dziwniejszy tytuł, tym większe szanse, że utwór kryjący się pod nim będzie dobry. Ten przypadek to potwierdza. Ale... skąd wziął się ten tytuł? Przyszedł mi do głowy przez pewną dziewczynę pracującą w restauracji. Szukałem mojej żony i ona ją znalazła – wyjaśnia. Przyglądając się uważnie tekstowi można pospekulować, czy znajdują się tam inne wątki biograficzne. To pozostawiam jednak dla chętnych.
9. Angel Passing
Piekna ballada i mój osobisty faworyt. Per Gessle wraz z Heleną Josefsson po raz kolejny tworzą niezapomniany klimat. Kolejny „przemycony” utwór. Kompletnie nowa piosenka, która została napisana i nagrana specjalnie na ten album (…) coś w stylu Fleetwood Mac – wspomina Gessle.
10. Stars
Singiel z albumu Have a Nice Day. Jedna z moich ulubionych piosenek Roxette, przez co poprzeczka była bardzo wysoko. Co więcej, utwór ten stanowi pierwszą pozycję z kategorii „na żywo” pojawiających się na Travelling. Pochodzi z soundchecku w Dubaju. A co to, ten cały soundcheck? Dla osób nie będących w koncertowym temacie wyjaśniam: Soundcheck to (jak sama nazwa wskazuje) próba dźwięku bezpośrednio przed koncertem. Dokonuje się jej przed każdym występem na żywo, żeby sprawdzić, czy wszystkie instrumenty działają jak należy, czy dźwiękowiec nie dał ciała itp. W tym czasie dokonuje się też prób. Wracając do Stars. Jak brzmi to koncertowe wydanie? Niesamowicie! Ta wersja na żywo robi piorunujące wrażenie, jak ją usłyszałem po raz pierwszy to mnie zatkało. Jedyne co byłem w stanie zrobić to puścić ją jeszcze raz. I jeszcze kolejny i tak kilkadziesiąt razy... Wokal Marie prezentuje się tu olśniewająco, jest niewiarygodnie mocny i czysty. Per określił ją jako: the ultimate version of this song (nie jestem w stanie sensownie tego przetłumaczyć na polski, by oddawało dobrze znaczenie tego słowa). Ciekawe, czy będzie to mocny punkt w setliście zespołu podczas trasy koncertowej w 2012...
11. The Weight of the World
B-Side albumu Room Service z 2001. Jest to niby nowa wersja, ale... według mnie brzmi dokładnie tak samo jak stara. Może są jakieś różnice, ale naprawdę niewielkie. Jedyny sens pojawienia się tej piosenki na tym albumie to próba zwrócenia na nią uwagi. Choć dla bardziej ogarniętych fanów Roxette jest to totalna strata miejsca na płycie, wszak mógł tu pojawić się kolejny nowy utwór.
12. She's Got Nothing (On But The Radio)
Drugi utwór „na żywo” nagrany podczas koncertu w Rio de Janeiro w Brazylii. Nie ma co się zbytnio przy nim zatrzymywać. Singiel promujący poprzedni album Roxette jest doskonale znany wszystkim fanom zespołu, a wersja koncertowa nie wnosi niczego nowego. Można to traktować w kategoriach zachęty do przesłuchania Charm School, jeśli ktoś nie zna tej płyty. W ostateczność można to potraktować jako hołd lub pamiątkę dla fanów, którzy byli na koncercie w zeszłym roku.
13. See Me
W oczach Pera jest to najlepsza piosenka napisana przez Marie. Powstała podczas sesji nagraniowej do albumu Crash! Boom! Bang! z 1994 roku. Muzyka została ponownie zmiksowana, zaś wokal został taki sam, jak był na starym nagraniu. Efekt? See Me zostało odmłodzone, choć nadal nie wszystkim może się podobać. Pani Fredriksson tworzy bardzo specyficzną muzykę i nie każdemu może przypaść do gustu. Nie trudno zauważyć, że jedyny utwór jej autorstwa znacząco różni się na tle pozostałych nagrań.
14. It's Possible (Version Two)
Lżejsza wersja It's Possible. Klimatem bardziej pasująca do całego albumu. Bardziej przypomina nagranie wykonanie na żywo prosto ze studia. Aksutyczne gitary, bardzo klasyczne brzmienie – uważa Per Gessle.
15. It Must Have Been Love
Ostatni utwór na płycie. Pierwotnie pochodzi z pierwszej „turystycznej płyty” – Tourism z 1992. Do 2005 roku tylko w USA został odtworzony we wszystkich rozgłośniach radiowych łącznie 4 miliony razy. To tak, jak byście teraz włączyli tę piosenkę i męczyli ją przez najbliższe 36 lat bez przerwy. Jest to bez wątpienia jeden z najbardziej rozpoznawalnych kawałków szwedzkiego duetu. Czym różni się to nagranie od pozostałych, zawartych na innych albumach? Pochodzi z wspominanego wcześniej The Night of The Proms z 2009. Wtedy właśnie Roxette zagrało kilka koncertów wraz z orkiestrą symfoniczną prezentując swoje największe hity w niecodziennej wersji. Jeden z nich możemy podziwiać właśnie na Travelling w ramach obchodów 25. urodzin tego muzycznego kamienia milowego.
Podsumowując, Travelling zawiera wszystko to, z czego znane jest zarówno Roxette, jak i Per Gessle czy Marie Fredriksson. Według mnie jest to The Best Of ich twórczości, z tym, że zamiast starych, znanych wszystkim kawałków pojawiają się głównie nowe, napisane i nagrane w oparciu o całe zebrane przez artystów doświadczenie. Do tego dołożone wcześniej niepublikowane nagrania na żywo oraz parę na nowo wykonanych piosenek, które do tej pory były znane tylko fanatykom szwedzkiego duetu. Na pewno trzeba się z tym albumem na spokojnie zapoznać i przesłuchać kilka razy. Trudno jest od razu stwierdzić, że jest to wybitna płyta. Do tego potrzeba czasu. Inni potrzebują go więcej, inni mniej. Nie mniej jednak jest to pozycja godna polecenia dla miłośników gatunku, bo fanom Roxette tej pozycji polecać nie trzeba.